Jak ogromna może być determinacja w dążeniu do celu? Warto przeczytać tą niezwykłą historię…
Magdalena Łuszczak swoją przygodę z siecią Dobry Dietetyk rozpoczęła w 2008, jednak przez blisko 2 lata nie pełniła roli dietetyka a jedynie promotora jednego z nowo powstałych gabinetów we Wrocławiu. Mimo jej ogromnego zaangażowania w działania marketingowe i pozyskiwanie wielu klientów dla nowo rozwijającej się poradni, niewiele było z tego korzyści. Coś w tym wszystkim nie grało.
Mimo, że nowych klientów nie brakowało, to jednak większość z nich rezygnowała z kontynuowania terapii. Było więc jasne, że nie kuleje marketing tylko dietetyk. Wtedy postanowiła uzupełnić braki swojego wykształcenia i usiąść w gabinecie osobiście. Był 2 maja 2010 roku. Ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę. Łącząc aktywnie działania marketingowe z dietetyką zaczęła pozyskiwać ogromne rzesze zadowolonych klientów, którzy zaczęli ją również polecać innym. To była tytaniczna praca po kilkanaście godzin dziennie. W ciągu zaledwie kilku tygodni wyskoczyła na lidera usług naszej sieci. Jej działalność rozwijała się w niesamowitym tempie. To wszystko było tak wspaniałe, że aż niewyobrażalne. Nie spodziewała się jednak, że już wkrótce nadejdzie ogromny, miażdżący cios, który zamieni jej bajecznie rozwijającą się karierę w prawdziwy koszmar...
22 lipca 2010 roku był bardzo słoneczny i przyjemny dzień. Jadąc do jednego z nowo otwartych gabinetów w Kluczborku nie spodziewała się, że już za chwilę wszystko co dawało jej tak ogromną przyjemność legnie w gruzach. Kierowca dużego samochodu ciężarowego zasłabł i wjechał czołowo w jej małego Nissana Micrę. Skutki zderzenia okazały się niezwykle poważne w skutkach. Otwarte złamania, krew, przy tym brak utraty przytomności i powoli tlące się auto. Najważniejsze, że pomoc nadeszła natychmiast, bo w innym razie niewiele brakowało by wypadek przerodził się w kolejny koszmar.
Jednak najważniejsze w tym ogromnym nieszczęściu było to, że przeżyła. Smutna w tym wszystkim była jeszcze bezradność i wizja tego, że wszystko o co tak bardzo walczyła – nagle przegrała.
Minęło dwa tygodnie od feralnego zdarzenia. Zoperowana, z ogromem śrub i prętów w jednej z nóg wróciła do domu. Wiedziała, że jej dynamicznie rozwijająca się kariera dietetyka zawisła na włosku. Postanowiła się jednak nie poddać. Wszystkie zarobione dotąd pieniądze postanowiła wydać na bieżącą pomoc i możliwość dalszego kontynowania podjętej ścieżki zawodowej. Już 3 tygodnie po zdarzeniu, poruszając się z ogromną trudnością o kulach, usiadła z powrotem w gabinecie, gdzie kilkakrotnie zemdlała z bólu. W wielkim mieście musiała się samodzielnie zderzyć z ogromem problemów. Do pracy docierała taksówkami a kateringi dostarczały jej leki przecibólowe i jedzenie. Mijały kolejne tygodnie. Nie obyło się bez płaczu, chwil zwątpienia, ogromnego bólu ale z ogromną determinacją wierzyła, że uda się to wszystko przezwyciężyć. W ciągu kilku tygodni wszystko odbudowała z powrotem i wróciła na szczyt, chociaż rozmaite utrudnienia i konsekwencje tego zdarzenia ciągnęły się jeszcze latami. Ostatnia operacja niwelująca skutki tamtejszego zdarzenia miała miejsce w 2018 roku.
W ciągu ponad 11 lat swojej przygody z Dobry Dietetykiem Magdalena Łuszczak jest dzisiaj najbardziej zasłużonym ambasadorem naszej marki. Nikt nie poświęcił tyle swojego zdrowia dla podniesienia wartości naszego projektu. Dzisiaj już nie tyle pełni rolę dietetyka co menedżera projektu oraz szkoleniowca odpowiadającego za wdrażanie nowych dietetyków do zawodu. Przez ten okres podzieliła się swoim ogromnym doświadczeniem zawodowym z dziesiątkami młodych dietetyków w całej Polsce dla których jest dzisiaj prawdziwą inspiracją, humorystycznie określaną „ciocią Madzią” na którą w trudnych chwilach zawsze mogą liczyć. Jak widać prawdziwy sukces rodzi się niekiedy w bólu, cierpieniu, nie brakuje po drodze łez, zwątpienia, ale najważniejsze, że są... marzenia i determinacja w dążeniu do celu.