Czy otwarcie własnego gabinetu jest drogie?
Wielu dietetyków planując otwarcie prywatnego gabinetu zastanawia się ile to będzie kosztować. Analizując podstawowe zakupy na otwarcie takiego biznesu wygląda to dość optymistycznie. Zatem czy warto?
Aby uruchomić własny gabinet wystarczy posiadać komputer i drukarkę, kupić wagę z analizą masy i składu ciała i opłacić licencję wybranego programu do układania diet. Zakładając, że laptop z drukarką jest już w domu, to reszta nie robi już wrażenia. Pokusa jest więc ogromna.
Rzeczywiście, otwierając taki biznes na „chudo”, to z kilkoma dodatkami można zamknąć się maksymalnie w kilku tysiącach złotych. Za taką sumę praktycznie nie otworzy się żadnego konkretnego biznesu. To również nie jest kwota którą w razie wpadki byśmy długo opłakiwali lub kwota która zachwiała by naszą finansową przyszłością i doprowadziła do bankructwa. A w wielu przypadkach takie pieniądze można jeszcze dostać z urzędu za darmo, więc otwieranie własnej poradni nie wydaje się nieść ze sobą ryzyka. Korzystając z dotacji można przy tym zrobić jeszcze kilka fajnych zakupów, a nawet jeżeli biznes nie wypali, to chociaż po roku zostaną prezenty.
Czy naprawdę jest tak kolorowo?
Na początku jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że otwarcie poradni nie tylko wiąże się z jednorazową inwestycją ale również comiesięcznymi kosztami, które trzeba będzie ponosić. Jeżeli poradnia będzie zarabiać, to będzie wszystko w porządku, ale ponad 97% poradni uruchomionych na żywioł trafi na pierwsze problemy już po 2-3 miesiącu działalności. Im będzie trudniej, tym mniej będzie pieniędzy i sił na dalsze inwestycje i tym bardziej biznes będzie podupadał. Przeważająca część poradni nie wytrzymuje nawet pół roku, reszta schodzi do podziemia i czeka w ukryciu kiedy minie rok, by można wreszcie zamknąć działalność. Te kłopoty pojawiają się właśnie dlatego, że dietetyk inwestując niewielkie lub darowane pieniądze nie widział tutaj żadnego finansowego ryzyka.
Ile trzeba mieć klientów by utrzymać biznes?
Otwarcie poradni to najmniejszy problem w porównaniu do tego ile kosztuje jej utrzymanie. Prowadzenie własnej działalności gospodarczej to koszt kilku tysięcy złotych miesięcznie, więc tych przysłowiowych diet trzeba wykonać przynajmniej 20 (licząc jej cenę np. po 200zł), by chociaż wyszło na zero. Wszystko byłoby super, gdyby było jeszcze dla kogo je robić. Uzbieranie takiej ilości klientów miesięcznie dla osoby początkującej to tak naprawdę wynik graniczący z cudem. Na takie efekty mogą liczyć tylko nieliczni, którzy miesiącami ciężko się do tego biznesu przygotowywali lub mają zewnętrzne wsparcie. Więc ten lukratywny, łatwy przychód wygląda optymistycznie tylko w teorii. W rzeczywistości pozwoli na pokrycie niewielkiej części zobowiązań na które w pocie czoła będzie trzeba spłacać. Należy pamiętać że przychód do kilku tysięcy złotych miesięcznie w poradni nie jest wypłatą tylko kwotą na pokrycie różnych długów związanych z prowadzeniem działalności. Dopiero to co pozostanie powyżej jest na ogół naszym rzeczywistym zyskiem. Aby została nam jakaś skromna wypłata trzeba przyjąć przynajmniej 30-40 klientów miesięcznie.
Kto jest najbardziej zagrożony?
Największy problem mają dietetycy którzy próbują taki biznes otwierać samodzielnie bez żadnego przygotowania i solidnego wsparcia marketingowego. W takim przypadkach 98% tego typu inicjatyw jest skazanych na „pożarcie”. Otwierając własny gabinet można naprawdę finansowo dobrze się ustawić, ale trzeba nie tylko się do tego odpowiednio przygotować ale także zapewnić sobie odpowiednią liczbę klientów w pierwszych miesiącach działalności. A to zrobić samodzielnie nie jest łatwą sztuką. O tym ile da się zarobić w takim biznesie można posłuchać w ostatnim odcinku podcastu „Dietetyk na starcie”. Realizacja takiego pomysłu biznesowego z całą pewnością jest warta wysiłku. Warto jednak dokładnie przeanalizować swoje potencjalne możliwości i zastanowić się w jaki sposób zrobić to najlepiej.