Czy można dietetyką dorobić do pensji?
Wiele osób kończących dietetykę ma już stabilną pracę na etacie. Czasami jest ona nudna, męcząca, czasami nie do końca dobrze płatna. Nic więc dziwnego, że wielu myśli by coś w tym kierunku zmienić. Jednym z pomysłów może być zostanie „dietetykiem popołudniowym”. Wtedy może być „wilk syty i owca cała”. Ale czy ta strategia rzeczywiście się sprawdzi?
W dzisiejszych czasach taki sposób rozumowania wydaje się logiczny, rozsądny i daje duże bezpieczeństwo. Dietetycy przecież przyjmują na ogół w gabinetach popołudniami, i nie we wszystkich dniach. Jeżeli więc wrócimy z pracy, to przecież możemy wyskoczyć na dwie godzinki do poradni i dorobić w łatwy sposób kilkaset złotych do pensji. A jeżeli takie przychody będą już spore, to po prostu przyjdzie czas pożegnać się z pracą i zakotwiczyć się w tym biznesie na stałe. Teoretycznie, scenariusz nakreślony genialnie, ale z jedną małą wadą – niemożliwy do zrealizowania w praktyce.
Przyjmowanie w gabinecie to nie jest zasadnicza praca dietetyka, tylko owoc ale zupełnie innej pracy, którą dietetyk musi wykonać właśnie w tym czasie kiedy normalnie siedzi w innej pracy na etacie. Przede wszystkim trzeba zdobyć nowych klientów, żeby w te wolne popołudnia rzeczywiście ktoś do tego gabinetu zapukał. A żeby mieć tych klientów trzeba wykonać mnóstwo rozmaitych zadań na które potrzebny jest czas przede wszystkim w godzinach rannych i dopołudniowych. Na to składają się m.in. rozmowy z partnerami biznesowymi, organizowanie rozmaitych eventów, wykładów angażowanie się w różne działania reklamowe i marketingowe, itd.
Zanim każdy dietetyk zacznie przyjmować w gabinecie musi wykonać kilkadziesiąt różnych zadań. I dopiero wtedy kiedy je wykonana może spokojnie usiąść za biurkiem i uciąć z klientem miłą pogawędkę. Zanim więc pojawią się przyjemności, trzeba na nie po prostu zapracować. A na to jest niezbędny czas. Praca poświęcona na pozyskanie nowych klientów zajmuje w pierwszych miesiącach kilkakrotnie więcej czasu niż praca w gabinecie czy praca nad dietami. I tego zadania nie jest w stanie nikt dobrze zrealizować, kto pół dnia spędza w pracy na etacie.
Dlatego łączenie pracy na etacie z dorywczym prowadzeniem gabinetu rzadko kiedy sprawdza się w praktyce. Próba angażowania się jednocześnie w dwie mocno absorbujące sfery życia zawodowego szybko powoduje frustrację, zmęczenie i wypalenie zawodowe. Czuje to nie tylko dietetyk ale także klienci, którzy coraz mniej chętnie chcą odwiedzać takiego specjalistę. Bardzo często cierpi na tym nie tylko życie zawodowe ale także rodzinne. Dodatkowo prowadzenie firmy kosztuje, więc często w pierwszych miesiącach czy latach trzeba do tego biznesu dokładać z własnej pensji. Czy to jest rzeczywiście dobry interes?
Decydując się na istotne zmiany w życiu zawodowym niezbędne jest podjęcie pewnego ryzyka. Jeżeli marzymy o tym by otworzyć własny gabinet i stać się dobrym specjalistą na rynku, czasami konieczne jest postawienie wszystkiego na jedną kartę. Strach i obawy przed nieznanym wcale nie muszą nas paraliżować lecz mogą stać się cennym impulsem wyzwalającym z nas nowe pokłady energii. Z praktyki naszej działalności możemy powiedzieć, że niemal wszyscy dietetycy którzy postanowili radykalnie zmienić swoje życie zawodowe odnieśli sukces w 100% . Ci natomiast którzy próbowali „upiec dwie pieczenie na jednym ogniu” na ogół bardzo trudno wiązali koniec z końcem i ostatecznie większość z nich i tak musiała dokonać ostatecznego wyboru, tracąc przy tym niepotrzebnie czas i nerwy. Dlatego zanim zdecydujemy się na konkretny krok warto to dokładnie przemyśleć i skrupulatnie się do tego przygotować.