Nowe wymagania na rynku dietetyki
Do niedawana zawód dietetyka praktycznie nie istniał, mimo że świadczenie usług w zakresie porad żywieniowych zaczęło kiełkować już ponad 20 lat temu. Wówczas rolę pierwszych doradców przejmowały osoby z wykształceniem medycznym, biologicznym, względnie mniej lub bardziej zaawansowanym wykształceniem żywieniowym. To właśnie one weszły pierwsze na rynek, zdobyły ogromne doświadczenie praktyczne i wielką bazę klientów. Dzisiaj jednak nie mogą czuć się spokojnie i bezpiecznie.
Mimo ogromnej przewagi nad osobami początkującymi w zawodzie dietetyka, ich działalność niestety staje się coraz bardziej zagrożona. Dlaczego? Nie chodzi tutaj o brak dyplomu dietetyka, gdyż większość tych osób sprostało stawianym formalnościom i zdobyło odpowiedni tytuł. Nie chodzi również o brak wiedzy, gdyż większość tych osób ze względu na ogromne doświadczenie praktyczne i konieczność samodzielnego zdobywania wiedzy w trudnych czasach jest tak przygotowana jak nikt inny. Osoby które zaczynały działać już w latach 90-tych nie mogły korzystać z dobrodziejstw internetu, nie było zbyt wielu konferencji, szkoleń, podręczników czy publikacji. Pozyskiwanie jakiejkolwiek wiedzy było niezwykle trudne i wymagało ogromnego zaangażowania i pracy. Nie było też żadnych programów do układania diet i drogich urządzeń pomiarowych dzięki którym można było kamuflować braki w wiedzy. Wówczas potrzeba było posiąść przede wszystkim ogromne umiejętności w szerzeniu działań edukacyjnych, by móc zaistnieć na rynku. Dlaczego więc tak doświadczeni dietetycy często z ogromną wiedzą i wypracowaną latami klientelą mogą czuć się zagrożeni?
Zgubna wiara w niezniszczalność
Wielu dietetyków z długoletnim stażem i wypracowaną bazą klientów stara się ignorować „młody narybek” sądząc, że i tak nie ma on większej szansy przebicia. Ich gabinet jest na tyle znany, rozpoznawalny i polecany przez innych, że nie ma podstaw do większych zmartwień. Takie podejście jednak coraz wyraźniej zaczyna się mścić, a młodzi dietetycy jedynie na to czekają. Bo to kluczowy, o ile nie najważniejszy „gwóźdź do trumny” by móc poskładać doświadczoną konkurencję, która mimo ogromnej przewagi rynkowej ma również kilka wad. Większość „starych” dietetyków coraz bardziej odczuwa w swoich portfelach skutki nadchodzących zmian. Problem z kurczącą się bazą klientów mają nawet dietetycy którzy swoją działalność rozpoczynali kilka lat temu. Niestety, „złote czasy” kiedy z dochodów w dietetyce można było w ciągu 3-4 lat wybudować dom, powoli stają się wspomnieniem.
Różnica pokoleń
Możliwość utrzymania się na współczesnym i agresywnym rynku dietetyki wymaga nie tylko wiedzy i doświadczenia w zawodzie ale także znajomości nowoczesnych form marketingu, którego elementy nie zawsze są zrozumiałe dla pokolenia kryjącego się pod znakiem X (wiek 40-50 lat) i starszym . Niekiedy trudności ze zrozumieniem i ogarnięciem pewnych mechanizmów ma również starsza część pokolenia Y będących między 30 a 40 rokiem życia. Tymczasem osoby obecnie kończące dietetykę to w większości pokolenie Z (ok. 23 lat). Są bardzo pewni siebie, mają świadomość swoich mocnych stron, znają lepiej języki obce i co najważniejsze są bardzo dobrze zorientowani w nowych technologiach, które wiodą prym we współczesnym marketingu. Często też zarzuca się osobom z pokolenia Z, że są rozkapryszone, nieodpowiedzialne i zarozumiałe. Ale te cechy nie tylko dodają pewności siebie ale także pozwalają nie mieć żadnych skrupułów w dążeniu do celu. Nic więc dziwnego, że młodym osobom łatwiej przychodzi m.in.. krytykowanie, dyskredytowanie czy niszczenie doświadczonej konkurencji z pomocą nowoczesnych narzędzi medialnych. Liczy się jedynie efekt. Są chętni do ciągłych zmian i nie boją się porażek. Niestety pokolenie X reprezentuje często zupełnie odmienne podejście do życia i pracy. Kierują się częściej etyką, lojalnością, szacunkiem a także szukają stabilności, spokoju i bezpieczeństwa. Są ostrożni, trudniej podejmują decyzję, gdyż dużo bardziej odczuwają skutki ewentualnych porażek.
Nowe technologie
Wielu dietetyków ze starszego pokolenia niestety nie orientuje się już tak biegle w nowych rozwiązaniach informatycznych. Niektórzy nawet nie dorobili się własnej strony internetowej, nie mówiąc już o wzmożonej aktywności w rozwijających się mediach społecznościowych. Większość bazuje jedynie na tym co wypracowało ciężką pracą latami, ale rynek ich klientów niestety coraz bardziej się kurczy. Nie tylko wchodzą coraz młodsi dietetycy ale również coraz młodsze pokolenia klientów, którzy są mocno roszczeniowi, bardziej świadomi, mają duże wymagania wobec obsługi klienta i pragną korzystać z najlepszych rozwiązań jakie oferuje im współczesny rynek.
Czy zatem doświadczenie przegra z młodością?
Z całą pewnością w najbliższych latach rynek usług dietetycznych bardzo się zmieni. Niestety, zagrożenia czyhają na wszystkich bez względu na wiek. Zarówno młode jak również starsze pokolenie dietetyków ma sporo lekcji do odrobienia i tylko Ci którzy wykonają swoje zadania najlepiej mają szansę przetrwać. Młodzi dietetycy muszą przede wszystkim szukać możliwości zdobycia wiedzy i doświadczenia a to będzie wymagało czasu jak również ogromnej pracy i cierpliwości, co w tym wieku nie zawsze bywa łatwe. A jeżeli nawet znajdą się na to siły, to może nie starczyć pieniędzy by móc przetrwać finansowo. Samo orientowanie się w facebooku, bystrość w obsłudze komputera czy łatwość hejtowania konkurencji w internecie nie wystarczą by móc utrzymać się na rynku. Starsi dietetycy muszą z kolei nadrobić lekcje z nowych technologii i starać się iść z duchem czasu by choć w części dostosować się do potrzeb współczesnego rynku.
Jednak wszystko wskazuje, że bez względu na wiek coraz trudniej będzie też walczyć w pojedynkę. Odróżnianie swoich usług na tle konkurencji staje się powoli bardzo kosztowne, dlatego coraz częściej dietetycy próbują łączyć się w małe lub większe zespoły by móc udźwignąć to finansowo, skutecznie walczyć z rosnącymi wymaganiami rynku, coraz bardziej złożonym marketingiem a także iść z duchem czasu i postępu. Wszystko wskazuje, że dietetyka ze względu na ogromne przesycenie i narastający chaos pójdzie niebawem tropem innych branż, gdzie pojedyncze jednostki przestaną mieć znaczenie a cała rywalizacja przeniesie się na poziom całych marek, których w najbliższych latach z całą pewnością będzie przybywać. Ale w tym wszystkim jest też pozytywny aspekt nadchodzących zmian, gdyż bez wątpienia najbardziej skorzysta na tym klient.